wtorek, 1 listopada 2016

Suite No.1 Bacha w wykonaniu Mischy Maisky- wiolonczela


Mischa Maisky to wiolonczelista o korzeniach łotewsko-izraleskich. Był pacjentem kliniki psychiatrycznej, a jego występy kojarzone są z charakterystycznym wizerunkiem scenicznym. W krótkim czasie zdobył miano jednego z najlepszych wiolonczelistów na świecie.
Jan Sebastian Bach to niemiecki kompozytor i organista tworzący w okresie baroku. Jeden z najwybitniejszych artystów w dziejach muzyki. Był kompozytorem dworskim. Kojarzony głównie z twórczością religijną.

Suity na wiolonczelę zaczął tworzyć na dworze u księcia Leopolda z  Köthen. M.in. powyższy utwór. Wykonanie Maiskiego nagrano w Villi Caldogno we Włoszech. 

Ten utwór wywołuje we mnie duże emocje. Zasmuca, uspokaja, czasami motywuje.. Na pewno przywołuje wspomnienia i zmusza do refleksji. Uwielbiam go słuchać samotnie. Mogę się skupić wtedy wyłącznie na sobie, na swoich przemyśleniach i uczuciach. 



poniedziałek, 31 października 2016

Skąd Ty jesteś, Marta?

                Zakładam kurtkę, buty i wychodzę z domu. Kieruję się na wschód, w stronę Radomia. Mijam kolejne domy, kolejne drzewa i przystanki. Po prawej- pomnik Tadeusza Kościuszki. Cały pomazany i zniszczony. Nikt się nim nie przejmuje, każdy już dawno zapomniał. Teraz służy tylko do wyrażania uczuć przez młodzież. Oczywiście do polskiej policji. 
                Kolejna jest aleja 600-lecia, po lewej stronie. Ławki, na których często siedziałam ze znajomymi, są puste. Chodnikiem nie idzie ani jedna osoba. Wszyscy siedzą w domach, oglądają telewizję czy sprawdzają instagrama. Przy deptaku znajduje się siedem potężnych głazów z niewielkimi tabliczkami informacyjnymi. Każdy kamień to jeden wiek i na każdym zapisane jest ważne wydarzenie z istnienia Zakrzewa w porównaniu z historią Polski i świata. Czy młodzi ludzie to wiedzą? Czy zwracają uwagę na otaczające ich dorobki kultury?
                Na końcu alei jest kościół, który otacza niskie ogrodzenie. Dobrze, że jest niskie. Czasami przechodząc obok widzę jak osoby w moim wieku przeskakują ten płotek. Rodzice kazali iść do kościoła, to poszli. Powiedzieli, że zostaną na dworze- po 10 minutach uciekali na papierosa, którego gdzieś podkradli.
                Naprzeciwko kościoła jest dworek. Teraz już własność prywatna. Szkoda. Dawniej mieszkała tu rodzina właściciela wsi- rodziny Zakrzewskich herbu Lewart. Uwielbiam patrzeć na ten dom. Otoczony drzewami, duży i niski z pięknymi okiennicami. Czasami wyobrażam sobie, że tam mieszkam. Jakbym cofnęła się kilkaset lat wstecz.
W 1417 roku właścicielem Zakrzewa był Andrzej, a w 1440 roku Gustachy Dersław i Andrzej. Z biegiem czasu wieś posiadała rodzina Tynieckich, a później Podlodowskich z której pochodziła Dorota- żona Jana Kochanowskiego.
Idę dalej, prosto. Po lewo urząd gminy, dalej sklep spożywczy którego ekspedientki całe dnie spędzają na schodach paląc cienkiego papierosa i rozmawiając przez telefon. Dalej gminna biblioteka i kolejne cztery sklepy. Za przystankiem skręcam w prawo. ,,Rynek”. Tutaj jest zegar słoneczny, ławki i tyle. Zawsze w Boże Narodzenie stoi przepiękna, wielka choinka i jest kiermasz. Pyszny barszcz, ciepła herbata i wspólne śpiewanie. Podobno. Nigdy nie byłam, jakoś mnie nie ciągnie.
Niewielka miejscowość ze słabo zachowanym rysem historycznym. Każdy się zna i wie o sobie wszystko. Nawet jeśli często to nieprawda. Ale lubię tu mieszkać. Panuje swego rodzaju ciekawy klimat.

           

środa, 26 października 2016

Czy istniejemy, bo inni nas tworzą?- Gombrowicz i jego ,,Ślub"

       24. października byłam na sztuce ,,Ślub" autorstwa Witolda Gombrowicza w reżyserii Mikołaja Grabowskiego wystawiany w ramiach Festiwalu Gombrowiczowskiego. 

 ,,Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski to od ponad dwudziestu lat jedna z ciekawszych wizytówek polskiego życia teatralnego. W tym roku do rywalizacji o Grand Prix oraz nagrody indywidualne staną zespoły z Polski (Warszawa, Wrocław, Szczecin, Opole, Łódź, Toruń, Radom), Francji (Marsylia), Węgier (Budapeszt, Vác), Hiszpanii (Madryt) i Argentyny (Buenos Aires). Spektakle oceniać będzie międzynarodowe jury, złożone z krytyków, dziennikarzy i twórców. Zapowiada się kilkudniowy maraton wypełniony przedstawieniami, z których wyłania się wiele zaskakujących twarzy Witolda Gombrowicza"

,,Ślub” Witolda Gombrowicza jest historią młodego człowieka, który po długoletniej wojnie wraca do domu. Razem z przyjacielem- Władziem- dociera do karczmy, która przypomina mu jego rodzinny dom. Po chwili pojawiają się rodzice głównego bohatera, Henryka.        

    W sztuce widzimy zetknięcie się ojcowizny i synczyzny. Poprzez symboliczne uklęknięcie potomek ustanawia swojego rodzica królem. Dostrzegamy w tym drugie dno. Ludzie wzajemnie się tworzą i ustanawiają. Człowiek nie mógłby pełnić swoich ról, być sobą bez drugiej osoby. To inni nas słuchają, widzą, tworzą opinie i rozmawiają z nami. Kim byśmy byli gdybyśmy zostali sami? Czy w ogóle możliwe byłoby nasze istnienie? Gombrowicz w swoim dziele próbuje nam przekazać, że wszystko dzieje się między ludźmi. Że wzajemnie na siebie oddziałujemy.    
        Kolejnymi bohaterami jest Władzio i Pijak- odbicia Henryka. Uosobieniem ciemniejszej strony jest ten drugi- wykorzystujący byłą narzeczoną głównego bohatera Mańkę, namawiający do zła, niewierzący i sprzeciwiający się królowi. Władzio to dobry, kochający Manię i poukładany chłopak, który jest wyrazem zalet Henryka. Autor nakładania nas do refleksji nad własnym ja, nad sferami naszego życia. Człowiek spotyka się z różnymi problemami i jego osobowość może się zmieniać. Każdy ma w swoim sercu zarówno dobro, jak i zło.      
     Henryk po namowie przez pijaka postanawia sam ustanowić się królem. Zostaje dyktatorem. Popada w obłęd. Nie wie, co jest prawdą. Raz gra błazna, a raz mądrego władcę. Czy tak naprawdę jesteśmy sobą? Co jest prawdą, jeśli możemy cały czas grać?       
     Gombrowicz wszystko alegoryzuje. Stół jest miejscem kluczowym, razem ze swoim sacrum i profanum.  Autor wywołuje w odbiorcy mieszane uczucia i składania do przemyśleń. Pokazuje, że świat to ciągłe oddziaływania interpersonalne, a sztuczność ludzi jest nieunikniona. 

sobota, 15 października 2016

Dziewczyna z pociągu



,,Dziewczyna z pociągu" to film w reżyserii Tate'a Taylora opowiadający historię Rachel, która codziennie podróżuje tym samym pociągiem i obserwuje jeden dom. 

 Film pokazuje, że wspaniałe życie na przedmieściach, z pięknie przystrzyżonymi krzakami i białymi płotkami w ogrodzie, z rodzinnymi obiadami i kominkiem w środku- kryje też swoje tajemnice. Główna bohaterka codziennie obserwując z pociągu jedną parę idealizuje ich jako doskonałe małżeństwo. Kiedy pewnego dnia dziewczyna znika- Rachel może okazać się ważnym świadkiem w sprawie. Ale kobieta ma problemy z alkoholem i często nie potrafi odróżnić jawy od snu. Jej zaplątane zeznania i uzależnienia prowadzą do kolejnych komplikacji i strachu przed samą sobą. 

 W rolę alkoholiczki wcieliła się Emily Blunt. Jej zaczerwieniona twarz, grymas na twarzy czy nietrzeźwe spojrzenie- potrafią zahipnotyzować widza. 
Film był przeciętny. Zbyt przewidywalny, czasami przytłaczający i przeładowany podtekstem erotycznym. Jednak bardzo podobał mi się motyw nieuregulowania wydarzeń chronologicznie. To wprowadzało pewien ciekawy zamęt. Myślę, że mimo wszystko warto obejrzeć ten film. Choćby dla przecudownej Emily. 


środa, 5 października 2016

Majorka- wspomnienia, kultura, ludzie

Tegoroczne wakacje były zdecydowanie najlepsze. Razem z mamą spędziłyśmy je na hiszpańskiej wyspie Majorka. Niesamowite miejsce i ludzie. Ten tydzień mieszkałyśmy na wschodnim wybrzeżu, które słynie z dużej ilości jaskiń i pięknych brzegów morza.

Trzeciego dnia zwiedzałyśmy Palmę- stolicę Majorki. Widziałam tam m.in. katedrę La Seu zachowaną w stylu gotyckim i przepiękny rynek- Placa Major. Następnie udałyśmy się do Valldemossy i dawnego domu Fryderyka Chopina i jego kochanki- George Sand, która była francuską pisarką. Usłyszałam tam niezwykły koncert kilku utworów pianisty i mogłam zobaczyć, jak wyglądało jego codziennie życie. Podobno nie przepadał za Majorką. Już w pierwszym miesiącu pobytu skarżył się na pogodę i tamtejszą kuchnię. 
Polubiłam to miejsce, a szczególnie rodowitych Hiszpanów. Wydają się ludźmi beztroskimi, którzy cały czas są uśmiechnięci, nie myślą o przyszłości i nie mają problemów. Rozpromieniona, opalona twarz i roztrzepane włosy- tak wspominam mieszkańców tej wyspy. I ich uradowany głos krzyczący ,,Hola, seniorita!". 
Ten tydzień był niesamowitym przeżyciem. Poznałam wielu interesujących ludzi, tamtejsze obyczaje, tradycje i historię. Najbardziej poruszająca była podróż przez środek Majorki, z jednego wybrzeża do drugiego. Wszechobecna bieda i pustka. Nieurodzaj, susza i domy oddalone od siebie o parę kilometrów. Palma- stolica  w której podczas sezonu letniego jest około 2 miliony ludzi. Stale zamieszkująca ludność wynosi niespełna 400 tysięcy. Liczba mieszkańców całej wyspy- niewiele ponad 800 tysięcy. Liczba turystów w sezonie letnim- 10 milionów. Niektórzy obywatele mieszkający po środku wyspy  nigdy nie widzieli morza. Nie stać ich na to. Zajmują się jedynie słabo prosperującym rolnictwem. Ciekawe czy turyści oprócz słońca i piasku, widzą również jak ciężko tam żyje się obywatelom. 


Katedra La Seu 

Marionetki Fryderyka Chopina i George Sand w Valldemossie ufundowane przez A. Kwaśniewskiego 



Katedra La Seu


czwartek, 29 września 2016

Kim jestem?




Zdecydowanie moją największą pasją jest taniec. Jest nią odkąd pamiętam. Próbowałam grać w tenisa ziemnego, strzelać z łuku, pływać, grać na pianinie... To wszystko minęło, ale taniec został. I to dzięki niemu poznałam moją najlepszą przyjaciółkę- Asię. Mogę wspólnie z nią tworzyć sztukę taneczną. To niesamowite. Przy sobie otwieramy się na nowe możliwości i z łatwoscią wyrażamy siebie.

zdjęcie z mojego pierwszego turnieju tanecznego
      

zdjęcie z urodzin Asi 
                           

Kolejną pasją jest poezja, a konkretnie recytacja. Bardzo pomaga w wyrażaniu swoich emocji i uczuć. Pozwala na oczyszczenie się i zrozumienie otaczającego nas świata. Myślę, że jestem w tym dobra. Na pierwszym konkursie recytatorskim miałam 6 lat. Wierszyk o lisku okazał się strzałem w dziesiątkę- wygrałam książkę o przygodach Groszka. 


zdjęcie z konkursu recytatorskiego ,,Warszawska Syrenka"


zdjęcie z konkursu recytatorskiego ,,Kochanowski. Przystanek- Wesele"

                          


Ulubione miejsce na ziemi? Góry- zdecydowanie. Takich widoków się po prostu nie zapomina. Wędrówka uświadamia nam jak piękna jest natura. Lubię wtedy myśleć, nie czuję zmęczenia. Czasami zatłoczone szlaki są uciążliwe, ale można też poznać wspaniałych ludzi. 
od lewej: Wojtek, Patrycja, Marta, Janek, Łucja


zdjęcie ze szlaku na Kasprowy Wierch